18 marca 2019

Przeniesienie bloga Co w garnuszku?

Blog w trakcie reaktywacji, póki co zapraszam na https://www.instagram.com/cowgarnuszku/

3 marca 2014

Włoska kuchnia w Elblągu? Owszem, w Mamma Mia Ristorante.


W tegoroczne Walentynki postanowiliśmy z Połówkiem uczcić nasze zamiłowanie do kuchni włoskiej, dlatego wybraliśmy się do stosunkowo niedawno otwartej restauracji tejże właśnie kuchni w naszym mieście. Taki przedsmak podróży do Włoch, którą planujemy na wakacje. Trzymajcie kciuki, aby się odbyła, bo to jeszcze nic pewnego! 

Początek okazał się być sporym rozczarowaniem, spowodowanym brakiem przystawki, której obecność w menu zdecydowała o wyborze tej, a nie innej restauracji. Lekko zrażona, ale nie zrezygnowana postanowiłam zamiast cielęciny w sosie tuńczykowym zamówić pewniaka, czyli małże w białym winie. Połówek zamówił tatara wołowego z żubrówką i kurkami. Małże były bardzo miłym zaskoczeniem, ponieważ mimo, że oboje znaliśmy doskonale ich smak, a w domu również przygotowujemy je na białym winie, to smakowały naprawdę wyśmienicie i inaczej niż się spodziewaliśmy. Z pewnością pójdę skosztować ich jeszcze nie raz. Co do tatara, mam mieszane uczucia. Nie był niesmaczny, ale nie był niczym co by mnie w jakikolwiek sposób zaskoczyło. No, może fakt, że totalnie nie było czuć w nim żubrówki. Tatar jak tatar.



Po przystawkach przyszedł czas na danie główne. Połówek zamówił tagliatelle z szynką w sosie truflowym, ja natomiast włoską zupę rybną. Oczekiwanie na nasze potrawy było troszeczkę przydługie, ale w tym czasie zostałam 100% oczarowana tym co się działo tuż obok. Jako, że był to wieczór szczególny, bo walentynkowy, restauracja wynajęła grajka na żywo. Na parkiecie zaczęły pojawiać się pary, a pod ich nogami widać było bawiące się i uśmiechnięte od ucha do ucha dziewczynki. Połówek zaczynał się już denerwować, że tak długo czekamy, ja natomiast mogłam wpatrywać się w ten widok i wpatrywać, ufając, że potrawy będą warte tego oczekiwania. Po raz kolejny mój wybór okazał się być strzałem w dziesiątkę. Zupa była bardzo aromatyczna, pełna smaku z mnóstwem kawałków ryby oraz krewetek. Zaskoczeniem były oliwki, które nie przeszkadzały, ale moim zdaniem nie były one potrzebne. Makaron Połówka był smaczny. Idealnie kremowy sos oblepiał domowej roboty makaron. Podobno był jednak trochę za słony.





Po głównym daniu oboje wahaliśmy się czy damy radę zjeść deser, ponieważ byliśmy już naprawdę najedzeni. Kusił mnie niesamowicie likier jajeczny z kawą i bitą śmietaną, jednak zanim zdążyłam podjąć decyzję, do naszego stolika podszedł kelner z dwoma talerzami tarty, chyba z białej czekolady, z marmoladą wiśniową, informując nas, że w ramach przeprosin za okropnie długi czas oczekiwania deser dostajemy na ich koszt. Ucieszyło nas to niezmiernie, zwłaszcza, że tarta była naprawdę cudowna. Kolejna pozycja z menu, na którą skuszę się w przyszłości. 




Na koniec wspomnę o czymś, o czym wydaje mi się, że wiele ludzi zapomniało. Mianowicie o istocie jedzenia na mieście. Nie wiem jak jest u Was, ale dla mnie jest to pewnego rodzaju celebracja. Tak jak w domu, uwielbiam jadać posiłki w rodzinnym gronie, tak na mieście uwielbiam tą całą otoczkę, klimat miejsca, oczekiwanie na posiłek itp. Ciarki mnie przechodzą, gdy widzę ludzi, którzy tylko wpadną, zamówią, zjedzą i wychodzą. Gdzie w tym sens wybierania się do eleganckich i klimatycznych miejsc, skoro człowiek nawet nie znajdzie chwili, aby rozejrzeć się po lokalu i poczuć się jak, w tym przypadku, we Włoszech?

23 grudnia 2013

Śledzie w zalewie pomidorowej ze śliwkami



 Kolejne już dzisiaj śledzie, znowu wigilijne :) Trochę zmodyfikowana wersja tych i tych

Składniki:

- ok. 500g śledzi matjas
- 2 cebule
- 100g koncentratu pomidorowego
- 1/3 szklanki oleju
- 3 łyżki octu
- 3 łyżki miodu
- 2-3 ogórki konserwowe
- porządna garść śliwek suszonych
- majeranek

Cebulę dusimy na oleju. Dodajemy miód i ocet, pokrojone w kostkę ogórki i śliwki. Na koniec koncentrat pomidorowy i majeranek. Zalewą pokrywamy pokrojone w paski śledzie. Odstawiamy do przegryzienia się.

Smacznego:)

Śledzie w sosie śmietanowo-musztardowym


Rok temu pisałam, że jadam śledzie tylko i wyłącznie w takiej sałatce warstwowej (klik!). Zadziwiające, jak wiele może zmienić się w ciągu 365 dni:) Teraz śledzie w sosie śmietanowo-musztardowym, później w sosie pomidorowo-śliwkowym, trochę podobne do tych sprzed roku i tych (klik), oraz w zalewie z oleju i ziołowej mieszanki śledziowej. 

Składniki:

- ok. 500g śledzi z zalewy octowej
- 2 łyżki majonezu
-2 łyżki gęstego jogurtu bałkańskiego
- 3 łyżeczki musztardy francuskiej
- 2 łyżeczki musztardy sarepskiej/rosyjskiej



5 grudnia 2013

Pierożki z kaszą gryczaną i twarogiem


Wszyscy robią pierogi, to i mi udzielił się klimat przedświąteczny. Przyznam się, że było to moje pierwsze 100% samodzielne podejście do pierogów, i jestem z nich niesamowicie dumna :D Fakt faktem, trochę się przy nich narobiłam, ale było warto. Chciałam ułatwić sobie życie, więc użyłam wykrawacza, który dostałam od Mamy, dlatego nie lepiłam ich w sposób tradycyjny, tak jak zawsze robię z Mamą. Mimo, że wyszły cudne, to wciąż potrzebna jest przy nich pewna wprawa, dlatego zamiast ułatwić, właściwie utrudniłam sobie trochę pracę. Na pewno podejdę jeszcze do tematu, fajne są takie pierożki na raz!

Składniki (3-4 porcje):

I. farsz

- 1 torebka kaszy gryczanej
- 200g twarogu półtłustego
- 2 cebule
 - pęczek natki pietruszki
- żółtko
- sól, pieprz (dużo!)

II. ciasto

- 1,5 szklanki mąki
- szklanka ciepłej wody
- 2 łyżki oleju
- sól







28 października 2013

Sałatka kuskus z orzechowo pikantną nutą




Druga moja propozycja do akcji Sałatka na wynos. Syta, ale niezwykle lekka. Pyszna, za sprawą nuty orzechowej pasty satay, lekko pikantna, i orzeźwiająca dzięki soczystym pomidorkom i mięcie. Równie dobra na gorąco, jak i na zimno.

Składniki (1 porcja):

- pół szklanki kaszy kuskus
- łyżka pasty orzechowej satay z chili
- 5-6 pomidorków koktajlowych
- ugotowane mięso drobiowe z rosołu (u mnie dwa skrzydełka)
- 3/4 szklanki rosołu
- łyżeczka czarnego sezamu
- mięta (świeża bądź suszona)


Kaszę zalewamy gorącym rosołem (1cm ponad powierzchnię kaszy), dodajemy pastę satay, mieszamy i przykrywamy na 5 minut. Mięso dzielimy na kawałki, pomidorki kroimy na połówki. Gdy kasza ostygnie, dodajemy miętę i sezam, oraz pokrojone mięso i pomidory. Smacznego!


13 października 2013

Kto powiedział, że chleb i ziemniaki nie idą w parze?




Chleb i ziemniak nie jest typowym połączeniem, jednak musicie uwierzyć mi, że pasta ta jest naprawdę smaczna, a przede wszystkim zdrowa. Wszyscy chyba wiemy, że ziemniaki są bogate w potas i magnez. Są źródłem błonnika i skrobi, która z kolei jest źródłem energii. Aby zachować jak najwięcej wartości, gotuje się je właśnie w skórce i jak najmniejszej ilości wody. Są one także bardzo lekkostrawne, co czyni je świetnym dodatkiem nie tylko do obiadu, a także do śniadania czy kolacji. Dodatkowo, olej z pestek słonecznika obniża poziom cholesterolu i wspomaga układ odpornościowy, co jest szczególnie ważne o tej porze roku.

Składniki:

- 1 duży ziemniak
- 1 łyżka masła
- 1-2 łyżki gęstej śmietany
- 1 łyżka oleju z pestek słonecznika 
- 1 łyżeczka ostrej musztardy (ja użyłam rosyjskiej)
- pieprz i sól
- gałka muszkatołowa

Ziemniaka dokładnie myjemy i gotujemy w skórce przez 25-30 minut. Po odcedzeniu przelewamy zimną wodą, obieramy i rozgniatamy tłuczkiem na gładką masę. Dodajemy masło, śmietanę, musztardę. Doprawiamy solą i pieprzem, ewentualnie gałką muszkatołową. Odstawiamy do lodówki na minimum pół godziny. Dodajemy olej z pestek słonecznika. Podajemy na chlebie, obowiązkowo z pomidorkiem i szczypiorkiem!

8 października 2013

Śledzie w zalewie pomidorowo-octowej z kaparami na carpaccio z gruszki i jabłka

 

Składniki:

- 170 g filetów matjas 
- 1 cebula
- 2-3 łyżki kaparów (+ 2 łyżki zalewy octowej)
- 100 g koncentratu pomidorowego Pudliszki
- 1/3 szklanki oleju
- 2 łyżki octu
- 2-3 łyżki miodu
- majerane
- gruszka
- jabłko

Cebulę siekamy, wrzucamy na gorący olej i dusimy na małym ogniu przez 10-15 minut. Ściągamy z ognia, dodajemy koncentrat pomidorowy, miód i ocet. Zagotowujemy. Doprawiamy majerankiem i pieprzem (obficie!). Dodajemy posiekane kapary i odrobinę zalewy. Ponownie ściągamy z ognia, pozwalamy ostygnąć i dodajemy pokrojone filety śledziowe. Odstawiamy na parę godzin, aby smaki przegryzły się. Podajemy na carpaccio z gruszki i/lub jabłka. Smacznego :) 

2 października 2013

Racuchy po raz pierwszy!



Zawsze bałam się zrobić racuchy. Mistrzostwo w ich robieniu osiągnęła moja prababcia, dlatego wiedziałam, że efekt nie będzie choćby przybliżony do ideału. Jednak coś mnie tknęło i postanowiłam spróbować. Efekt: zadowalający. Racuszki wyszły idealnie wyważone, nie za słodkie, lekko pulchne. Robiąc je popełniłam dwie gafy: pierwsza partia była niesłodka, ponieważ zapomniałam dodać miód, a zamiast otworzyć słoik z domowymi powidłami z czarnej porzeczki, otworzyłam wiśnie. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero, gdy zauważyłam, że owoce są takie jakby trochę przy duże na porzeczkę. Tak czy siak, wyszła kolacja w ogóle nie w moim stylu (rzadko mam smaka na słodkości), jednak przywołująca wspomnienia z dzieciństwa i bardzo smaczna. Na pewno powtórzę to przy okazji któregoś weekendowego, leniwego śniadania :)

Składniki (4 porcje):

- 150g mąki pszennej
- 2 łyżki miodu
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- białko z 2 jaj
- 1 łyżka masła
- 1/3 szklanki kefiru
- olej

Masło roztapiamy w miseczce, najlepiej w kąpieli wodnej. Przelewamy do miski, w której będziemy miksować ciasto na racuchy. Dodajemy kefir i miód, a następnie dwa białka. Miksujemy. W oddzielnej misce mieszamy mąkę i proszek do pieczenia, które potem stopniowo dodajemy do składników płynnych, cały czas miksując. Na patelni porządnie rozgrzewamy olej, nakładamy ciasto - po jednej sporej łyżce na racuszka. Smażymy 2-3 minuty z każdej strony, aż zarumienią się i urosną. Podajemy z konfiturą i kefirem do popicia. 

25 września 2013

Kotlety rybne




Mimo przygnębiającej pogody, koniec wakacji mija mi błogo. Dlatego znowu ryba, leniwie i niewymagająco. Tym razem w wersji klasycznej. Odmiana dla mięsnego kotleta mielonego czy schabowego.

Składniki:

- 1kg filetów z białej ryby (u mnie panga)
- 0,5kg ugotowanych, niesolonych ziemniaków
- świeża natka pietruszki
- sucha bułka
- pół szklanki mleka
- bułka tarta do panierki
- olej

Rybę, ziemniaki i suchą bułkę mielimy w maszynce do mięsa. Dosmaczamy porządnie solą i pieprzem, dodajemy drobno posiekaną natkę pietruszki. Z powstałej masy tworzymy kotlety, obtaczamy w bułce tartej i smażymy z każdej strony aż panierka się zarumieni. Przykrywamy i dusimy na najmniejszym ogniu przez 5-7 minut, w zależności od wielkości uformowanych kotletów. Podajemy z sosem jogurtowo-koperkowym. Rewelacja! ;)


4 września 2013

Elbląskie Dni Chleba, promocja miasta?



W ubiegły weekend w moim rodzinnym mieście, Elblągu, odbyły się Dni Chleba. Uczestniczyłam w nich po raz pierwszy, mimo że, była to już 8 edycja. Obiło mi się wcześniej o uszy, że ma miejsce coś takiego, ale nie brzmiało to jak nic, czym byłabym zainteresowana. Parę dni temu wyczytałam, że w planie jest organizacja warsztatów kuchni średniowiecznej, co wzbudziło we mnie chęć pójścia i sprawdzenia na własnej skórze co ciekawego jest w stanie zaoferować moje miasto. Krótko mówiąc, warsztatami nie byłam zachwycona. Trwały całe 30 minut. Fakt, prowadząca wiedziała co mówi i robiła to w miarę ciekawie, ale cała oprawa warsztatów była nieco sucha. Każda "potrawa", którą przygotowywali szła w obieg, i każdy uczestnik miał prawo jej spróbować. Użyłam cudzysłowu, ponieważ nie były to specjalnie wyszukane i pracochłonne dania. Zaczęło się od soczewicy z kapustą, potem był 'chleb podróżny', który podobno bardzo długo zachowuje świeżość. Mi przypominał on meksykańskie bułeczki kukurydziane, które kiedyś piekłam. Następnie próbowaliśmy suchego chleba maczanego w oleju z czosnkiem niedźwiedzim, a na deser ogórka w miodzie. Największym zaskoczeniem był oczywiście ogórek, który swoją drogą zainspirował mnie i za jakiś czas pojawi się na blogu. Podsumowując, warsztaty kuchni średniowiecznej były zaledwie przystawką pobudzającą apetyt w kierunku tej właśnie kuchni. 



Główną ideą Dni Chleba jest oczywiście jarmark. Można porównać go do Jarmarku Dominikańskiego w Gdańsku, jednak z racji na dużo mniejszą skalę, ośmielę się twierdzić, że było to dużo lepiej zorganizowane. Obyło się bez tandetnych stoisk, a zdecydowana większość budek sprzedawała świeże, apetycznie wyglądające produkty regionalne. Poza cudownymi rybami, wędlinami i oczywiście pieczywem, było coś co urzekło moje serce. Było to olbrzymie stoisko z kandyzowanymi owocami. Nie były to jednak zwykłe owoce dostępne w każdym supermarkecie, kupiłam ich prawie pół kilo!





Kończąc temat, jestem bardzo zadowolona, że nie muszę jeździć do Gdańska, aby poczuć wspaniały klimat tego typu miejsc. Doczytałam się, że powstał pomysł, aby jarmark odbywał się na Starym Rynku częściej niż raz w roku, co popieram w 100% i liczę na to, że uda się to zrealizować. Elbląg to miasto o wielkim potencjale turystycznym, jednak słabo rozwiniętym i potrzebującym czegoś, co pociągnie je ku rozwojowi. Musicie mi uwierzyć, zrobiłam dziesiątki projektów o potencjale mojego regionu na studiach - turystyka i rekreacja! :P




2 września 2013

Dressing malinowy do sałaty


Kupiłam parę dni temu pudełeczko malin, które nie były już niestety pierwszej świeżości. Zamierzałam, tak jak zwykle, zrobić z nich jogurt, jednak postanowiłam zaszaleć i przyrządzić sałatę z dressingiem malinowym, jako dodatek do smażonego łososia. Połączenie to bardzo mi odpowiadało i polecam Wam spróbować :) 

Składniki:

- pół koszyczka malin (ok. 150g)
- 1 łyżka miodu
- 2 łyżki octu winnego
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- sól i pieprz.


Maliny wrzucamy do blendera, miksujemy na gładką masę. Dodajemy miód, ocet, oliwę z oliwek. Ponownie miksujemy. Doprawiamy solą i pieprzem. Podajemy z sałatą, taką jak lubimy :)